Słyszał każde skrzypnięcie gałęzi, każdego jednego
ćwierkającego ptaka w okolicy, ale nie słyszał jej głosu. Siedział z
przymrużonymi oczami i rękoma złożonymi jak do modlitwy. Obserwował ją. Jeszcze
dokładniej niż wtedy, gdy przywiózł ją do domu. Wiatr delikatnie muskał jej
poranioną skórę, rozwiewał włosy i prawdopodobnie koił wszystko to, co ją tak
strasznie bolało. Siedziała na trawie, obok starego drzewa tuż za domem
wystawiając swoją smutną twarz do słońca. Wyglądała jak postać z innego,
odległego świata. Justin wiedział, że tak naprawdę nigdy nie powinno jej tu być
i nigdy nie powinna przechodzić przez takie bagno.
- Myślisz, że jest na mnie zła? - zapytał rzucając
ukradkowe spojrzenie w stronę Ryana. Siedzieli obok siebie, przy starym
samochodzie, brudni i trochę zmęczeni. Od kilku godzin próbowali naprawić auto,
ale Justin był za bardzo skupiony na Arleen, by móc się zająć czymś co wymagało
dużo uwagi.
Ryan początkowo nie zareagował na pytanie swojego
przyjaciela. Siedział marszcząc czoło i mierząc uważnie wzrokiem zgarbioną
postać dziewczyny.
- Wygląda strasznie - oznajmił po chwili. - Moglibyśmy
ją postawić na środku pola kukurydzianego. Świetnie zastąpiłaby strach na
wróble.
Justin zatrzepotał rzęsami, a potem wyciągnął rękę i
trzepnął chłopaka w tył głowy.
- Co ty wygadujesz?! - fuknął.
- To bolało.
- I zaboli jeszcze mocniej jak jeszcze raz powiesz coś
takiego.
- Jezu, sorry to był żart - odpowiedział chłopak
przewracając oczami. Uniósł do góry dłonie dając znak, że się poddaje. - Musisz
wyluzować.
- Wyluzować? Czy do twojego zakutego łba dociera, że
znalazłem ją przypadkiem? Wiesz co mogłoby się stać, gdybym się na nią nie
natknął? Spałem dzisiaj jakieś dziesięć minut!
- Nic jej nie jest Justin - westchnął Ryan. -
Przesadzasz. Przecież ją widzisz, siedzi sobie tam i wszystko jest w porządku.
Mówiłem ci, że da sobie radę.
- Przepraszam, czy ty naprawdę myślisz, że to sprawi,
że poczuję się lepiej? - zadrwił pocierając o siebie swoje ręce. Nerwowo
próbował zetrzeć smar, który jak zwykle nie chciał zejść z jego skóry. Ponownie
zerknął w stronę Arleen, która wciąż siedziała w tym samym miejscu, ale teraz
opierała brodę o kolana. Czy była zła? Czy spała w ogóle tej nocy? Może
zastanawiała się nad tym dlaczego szatyn podniósł na nią głos? Może miała go za
skończonego idiotę? Jęknął sfrustrowany. Po prostu chciał zajrzeć do jej głowy
i dowiedzieć się wszystkiego.
- Nic nie rozumiem - powiedział i przycisnął brudnego
palca do małego strupka na swoich ustach. - Pamiętasz jak przyszła tutaj
pierwszy raz? - zapytał. - Wyglądała dużo gorzej, ciągle płakała i nie było
żadnych problemów, żeby wyciągnąć z niej informacje. Bała się, nie ufała nam,
ale i tak opowiedziała nam chociaż mniej więcej co się stało. A teraz? Po
prostu przestała się odzywać. Nawet słowem mi nie odpowiedziała na żadne
pytanie.
- Może jest zagubiona?
Justin puścił tę drobną uwagę mimo uszu i kontynuował:
- Pewnie jakiś psychopata odciął jej pieprzony opuszek
palca, a ona nawet nie płacze. Co do cholery jest z nią nie tak?! - zapytał
podniesionym głosem.
Miał nadzieję, że tego nie słyszała, ale z drugiej
strony może to by nią potrząsnęło tak mocno, że w końcu wzbudziłaby się z tego
swojego dziwnego transu? Nagle w jego głowie pojawiła się dziwna myśl - co
jeśli ta obojętność, którą emanowała sprawiała jej przyjemność?
- Wygląda na spokojną, ale pewnie gdzieś tam zupełnie
jej odbija - westchnął Ryan, ale szatyn w ogóle go nie słuchał. Był tak
nakręcony, że przez moment zupełnie zapomniał o jego obecności.
- A ten pistolet? Skąd do cholery go wzięła? - zapytał.
- Chcę wiedzieć kto to był i gdzie była, a potem...
- A potem
pokroić tego idiotę, albo idiotów. Nie pomyślałeś o tym, że to właśnie dlatego
się nie odzywa? Bo wie, że jesteś w gorącej wodzie kąpany i zaraz znowu ją
zostawisz tylko po to, żeby obić komuś twarz?
Justin zacisnął usta i odwrócił głowę w stronę Ryana.
Milczał wbijając paznokcie we własne przedramię. Minęła długa minuta zanim
wstał z ziemi. Otrzepał spodnie i wcisnął dłonie do kieszeni spodni.
- Co robisz? - zapytał Ryan, kiedy szatyn ruszył do
przodu. Szybko wstał, a następnie wyprzedził Justina odpychając go lekko ręką
do tyłu.
- A na co to wygląda? Idę do Arleen - odpowiedział i
spróbował wyminąć Ryana, ale ten był nieugięty. Znowu wyciągnął przed siebie
rękę, ale tym razem przycisnął ją do klatki piersiowej chłopaka próbując go
powstrzymać.
- Bieber pora na małą lekcję.
- O co ci znowu chodzi?
- Po prostu się zastanów. Kiedy mówisz komuś "cześć"
czy "dzień dobry", a ta osoba nie odpowiada, jak myślisz co to
oznacza?
- Że nie ma kultury? - odpowiedział pytaniem na
pytanie przechylając na bok głowę.
- A może to, że nie ma zamiaru z tobą gadać kretynie?
Justin cofnął się o pół kroku z niezadowoloną miną.
Nie znosił tych momentów, w których Ryan miał rację. Tylko dlaczego Arleen nie
chciała z nim po prostu porozmawiać, ani nawet przebywać w jednym
pomieszczeniu? Czemu rano, gdy wszedł do kuchni ona od razu wyszła?
- Ja po prostu nie wiem jak z nią rozmawiać -
westchnął cicho. - Arleen jest taka no wiesz... nigdy nie mówi o tym jak naprawdę
się czuje.
Ryan uśmiechnął się pobłażliwie, ale nim zdążył rzucić
jakąś kąśliwą uwagą Justin pomachał mu ręką przed twarzą uciszając go, a potem
usiadł z powrotem przy samochodzie, opierając się o jego drzwi. On też rzadko
mówił o swoich uczuciach.
*
Arleen dygotała na całym ciele pomimo tego, że gorące
promienie słońca padały wprost na nią. Siedziała w starej, spranej koszulce,
która należała do Bóg wie kogo z rękoma owiniętymi wokół dygoczących kolan.
Bolało ją coś w klatce piersiowej, czuła uścisk i uciążliwe drapanie i
doskonale wiedziała dlaczego tak się dzieje. Pamiętała jak kilka lat temu razem
z Bladem oglądała program naukowy, w którym dokładnie opisywano co powinno się
zrobić w przypadku podtopienia. W wielkim skrócie Arleen wiedziała, że powinna
teraz leżeć w szpitalnej sali na dwudziestoczterogodzinnej obserwacji pod okiem
specjalistów. Problem polegał na tym, że szatynka za bardzo skupiła się na
zwisającym kawałku jej własnego palca i zupełnie zapomniała o całej reszcie.
Nawet o oparzeniu na twarzy. Oczywiście ważną kwestią było również to, że nie
pisnęła nawet słowa kiedy znajomy Larry'ego i on sam zadawali jej pytania, a
ona milczała nie wiedząc co mogłaby odpowiedzieć. Potem zrobiło się jeszcze
gorzej, bo znaleźli ten cholerny pistolet i na tym w zasadzie zakończyło się
całe to spotkanie... teoretycznie. Nie istniały takie leki, ani szwy czy też
magiczne sztuczki, które pomogłyby zapomnieć jej o tym co ją spotkało. Była tak
zagubiona, tak strasznie przerażona, że każde najmniejsze skrzypnięcie
powodowało, że cała się spinała gotowa do ucieczki. I pomyśleć, że dopiero co
udało jej się z tym uporać. Przestała panikować przy każdej nadarzającej się
okazji, ale oczywiście domek z kart, który ustawiła runął przez jakiegoś
idiotę.
Chciało jej się płakać, chciała wykrzyczeć, a może
nawet po prostu wyrzygać każdą najmniejszą cząstkę bólu, który tłamsiła w sobie,
ale jej oczy nie wypełniały się łzami, a usta wciąż pozostawały zamknięte i
żadne, nawet najmniejsze słowo nie chciało przejść przez jej gardło. Czuła ból,
złość, cierpienie jednocześnie czując namiastkę szczęścia, bo przecież nic jej
nie było. Ale wszystko to pochłaniała rosnąca pustka, zżerająca ją od środka
jak szybko postępująca choroba. Arleen nie wiedziała co się z nią dzieje, ale
była pewna, że Justin postrzega ją jak wariatkę. Nie musiał jej tego mówić
prosto w twarz, widziała to w jego natarczywym spojrzeniu i w tej ostrożności,
z którą do niej podchodził od samego rana. Nie była na niego zła za to, że
wybuchł. Po prostu potrzebowała tylko trochę spokoju, więcej czasu i chwili
samotności. Bo przecież była silna i zawsze potrafiła się podnieść, więc czemu
tym razem nie miałoby być inaczej? Westchnęła cicho i przycisnęła policzek do
kościstego kolana. Była zmęczona po nieprzespanej nocy i naprawdę chciała się
chociaż zdrzemnąć na piętnaście minut, ale ilekroć zamykała oczy widziała przed
sobą twarz Jetta. Jego szaleńczy uśmieszek i dzikość w oczach. Chciał ją zabić.
Chciał się jej pozbyć, potraktował ją jak śmiecia, a ona przez swoją naiwność
prawie straciła życie. Boże jak mogła być tak głupia?! Jak mogła naiwnie
uwierzyć w to, że Jett ją wypuści, gdy tylko powie mu prawdę? Przecież, gdyby
to zrobiła zapewne sam Justin byłby już martwy. Mimowolnie dźwignęła głowę do
góry zerkając w jego stronę. O dziwo, tym razem nie gapił się wprost na nią,
ale rozmawiał o czymś z Ryanem.
Po drugiej stronie domu, obok okna z pękniętą szybą
stał jakiś chłopak. Arleen przeniosła spojrzenie w jego stronę. Jedynym powodem
dla którego nie spanikowała na jego widok było to, że widziała go już rano,
kiedy Justin ze złością rzucił w jego stronę woreczkiem z lodem. Domyśliła się,
że to Frost chociaż wcale nie przypominał swojego brata. Byli zupełnie inni,
nie łączyła ich żadne podobieństwo fizyczne. Obserwowała go przez chwilę
widząc, że zachowuje się dość dziwnie. Chodził w jedną i drugą stronę
podrygując nerwowo, nieustannie wycierał ręce w materiał swoich dżinsowych
spodni, a przy tym wyglądał jakby coś do siebie mamrotał. Kiedy w końcu ich
spojrzenia się skrzyżowały Frost uśmiechnął się do niej szeroko i pomachał
ręką. Arleen wzruszyła jedynie ramionami uciekając wzrokiem na bok. Naprawdę
nie interesowało jej teraz poznawanie rodziny Justina, a już szczególnie kogoś,
kto wyglądał tak podejrzanie.
Minęła bardzo krótka chwila, kiedy usłyszała
zbliżające się kroki, aż w końcu ktoś zasłonił jej słońce.
- Cześć - powiedział Frost. Usta mu drżały, przez
moment się uśmiechał, a po chwili jego kąciki ust opadały. - Wiem, że
dziwacznie się zachowuję, ale... - urwał na moment sięgając do kieszeni.
Wyciągnął z jej dna mały niepozorny woreczek. Ułożył go na dłoni, którą
następnie przysunął w jej stronę. Arleen nie była głupia. Od razu zrozumiała,
że to co znajduje się w środku to nie proszek do pieczenia czy mąka. Frost chciał
się podzielić swoją działką.
- To mi pomaga, moja biała dama - wyjaśnił i znowu się uśmiechnął. Otworzył woreczek
jednym ruchem - Jeśli coś cię dręczy to szybko o tym zapomnisz - powiedział i bardzo
ostrożnie wysypał cieniutką warstwę proszku na wierzchu dłoni, a potem oddał
resztę Arleen, która nie wiedzieć czemu od razu złapała za narkotyk. - Spróbuj
- zachęcił, a potem zatkał jedną dziurkę
nosa, żeby tą drugą wciągnąć kokainę i nie zmarnować nawet najdrobniejszego
okruszka.
Arleen wielokrotnie czytała broszury mówiące o
szkodliwości zażywania narkotyków. Oglądała filmy, czytała książki, ale to
zupełnie inne uczucie kiedy ma się coś takiego przed sobą. Była ciekawa jak
wygląda świat po zażyciu czegoś takiego. Zastanawiało ją czy to prawda, że
ludzie mają urojenia i robią dziwne rzeczy. Czy może wszystko to co opisują w
gazetach jest tylko wymysłem? Przeciągnęła palcem prawej dłoni po wewnętrznej
stronie ust, a potem wsunęła go do woreczka. Spojrzała jeszcze raz na Frosta,
który wciąż pociągał nosem dociskając jego płatki. Wcale nie wyglądał na
szczęśliwszego niż wcześniej.
- Ani się waż! - zagrzmiał Justin, który nagle pojawił
się przy nich. Arleen poczuła zimny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jej
kręgosłupa. Wcale nie zamierzała tego próbować, ewentualnie dotknąć koniuszkiem
języka i nic więcej. To w jaki sposób zachowywał się Frost wcale jej nie
zachęciło, ale oczywiście szatyn o tym nie wiedział. Chwycił mocno za jej
nadgarstek nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że pod wpływem jego uścisku
spomiędzy ust Arleen uciekło jęknięcie. Wstrzymując oddech spojrzała na
Justina, który był cały czerwony na twarzy ze złości. Na jego szyi i rękach
widać było grube żyły, które wyglądały tak jakby miały wybuchnąć.
- Frost! Zwariowałeś? - zapytał patrząc ostro na chłopaka,
który odebrał swój woreczek i wcisnął go z powrotem do kieszeni. Wywrócił
oczami.
- Jeeezu - przeciągnął znudzonym głosem. - Popatrz na
nią, jest taka zdołowana. Chciałem, żeby poczuła się lepiej. Mi to zawsze
pomaga.
- Jak możesz być tak głupi?!
- Uważaj do kogo mówisz gówniarzu - odparł Frost
denerwując się. - Gdyby nie ty i cały ten syf, w który zostałem wciągnięty byłbym
pewnie czysty, miałbym może cholerną żonę i dziecko! - splunął i gwałtownie
przybliżył się do Justina. Arleen wciąż wstrzymywała oddech patrząc na nich z
przerażeniem. Wiedziała, że kokaina wciągana nosem niemal natychmiast wnika do
organizmu i wcale nie musi powodować pozytywnych emocji u osoby, która ją
spożyła. Chciała, by Justin ją puścił. Miała zamiar jak najszybciej od nich
uciec, ale ten oczywiście cały czas mocno ją trzymał i nie zamierzał pozwolić,
by przypadkiem się wyślizgnęła. Była pewna, że Frost zaraz przywali Justinowi.
Nie chciała być świadkiem ich bijatyki, nie chciała tego oglądać. Chłopak
podszedł jeszcze bliżej, ich klatki piersiowe niemal się stykały. I wtedy
niespodziewanie brat Justina chwycił za jej dłoń, a ona szarpnęła do tyłu znowu
próbując uciec. Bała się.
- Puść ją - syknął szatyn, ale Frost niczym się nie
przejmując oblizał tylko swoje usta, a potem przyciągnął do nich palec
wskazujący, którego opuszek był cały w jego ukochanej białej damie. Arleen
odsunęła się jeszcze bardziej do tyłu wykrzywiając twarz w grymasie i
obrzydzeniu. Żaden z chłopaków jednak dalej nie dał jej możliwości, by cofnęła
rękę. Mogła tylko patrzeć jak białe drobinki przyklejają się do obślinionych
ust Frosta.
- Reszta dla ciebie - powiedział, kiedy zebrał to co
się tylko dało. Oblizał wargi i odwrócił się na pięcie odchodząc szybkim
krokiem.
Arleen od razu zerknęła na swoją rękę, kiedy w końcu
uwolniła się spod uścisku chłopaków. Mogła rozmyślać o tym jak Justin jest na
nią zły i jak bardzo kręci głową z dezaprobatą niezadowolony z tego co widział,
ale zamiast tego myślała tylko o ślinie Frosta na swojej dłoni i o tym jak się
jej pozbyć.
- Nie będę prosił, żebyś coś powiedziała - zaczął
Justin, - ale błagam Piegusko. Nie bierz tego, nawet dla zabawy. Mój brat jest
uzależniony, nie chcę, żebyś skończyła tak jak on, albo gorzej.
Zaskoczona tym, że nie krzyczy podniosła głowę i
spojrzała na niego marszcząc brwi. Szatyn wciąż był lekko czerwony na twarzy i
gdyby się teraz zaciął prawdopodobnie wykrwawiłby się na śmierć, bo jego żyły
wciąż znajdowały się na wierzchu, ale oprócz tego wydawał się być spokojny, a
co dziwniejsze - wyrozumiały. Uśmiechnął się lekko, a potem pocałował ją w
czoło. Odsunął się do tyłu, a ona od razu chwyciła jego koszulkę i zaczęła
wycierać w nią swoją prawą dłoń z ustami wygiętymi w grymasie.
- Chodź do domu wariatko - zaśmiał się na głos. - Umyjesz
ręce i może zrobimy coś do jedzenia? Co ty na to? Kiwnij głową jeśli się
zgadzasz - zasugerował nieśmiało. Arleen nie mogła nic na to poradzić. Wciąż
nie umiała wykrztusić słowa, ale to ciepło, które rozlewało się w jej duszy za
każdym razem, kiedy Justin zachowywał się w ten sposób było jak najlepsze
lekarstwo na jej zbolałą duszę. Może lek na smutek to drugi człowiek, który
nawet kiedy tracisz zmysły wciąż jest przy tobie?
*
Justin naciągnął rękaw swojej koszuli flanelowej do
góry, a potem chwycił za brudną koszulkę, która nie była już tylko ubrudzona
smarem, ale i ohydną śliną jego starszego brata. Uśmiechnął się głupkowato pod
nosem idąc w stronę łazienki. Teraz cała ta sytuacja wydawała mu się całkiem
zabawna, bo nigdy wcześniej nie widział, aż tak zniesmaczonej Pieguski, ale
wtedy, gdy zobaczył jak podchodzi do niej Frost wcale nie było mu do śmiechu.
Od razu wiedział o co chodzi i wszystko natychmiast w nim zawrzało. Był
wdzięczny za to, że Ryan poszedł po klucz, którego nie zabrali za sobą, bo
inaczej na pewno, by go próbował powstrzymać. Ciśnienie już dawno nie skoczyło
mu tak wysoko jak w tamtej chwili. Więc jakim cudem potrafił zachować spokój,
kiedy do niej mówił? Może po prostu podświadomie wiedział, że jeśli zacznie po
niej krzyczeć i zachowywać się jak ci irytujący ludzie, którzy "zawsze
wiedzą lepiej" zrazi ją do siebie jeszcze bardziej? Ważniejsze było to, że
nie wzięła tego świństwa.
Wrócił na dół. Arleen siedziała przy stole
przebierając nogami, zanurzała łyżeczkę w zupie mlecznej topiąc płatki czekoladowe.
Podpierała głowę na ręce jedząc wszystko bardzo powoli, oblizała usta i
spojrzała na Justina.
- Smacznego - powiedział. - Przepraszam, że nie ma
porządnego obiadu, ale nikt nie był na zakupach i...
Arleen wzruszyła ramionami z obojętnością i wsunęła do
ust łyżeczkę z jedzeniem. Rozgryzła czekoladowe płatki i popiła je mlekiem. Tak
naprawdę niezbyt interesowało ją to co je czy pije. Wciąż była zmęczona i nadal
po prostu chciała przytulić się do poduszki i zasnąć bez obaw, że przyśni się
jej Jett.
Justin usiadł obok niej, a następnie sięgnął po
pudełko i nasypał sobie płatków śniadaniowych prosto do ust i zaczął je głośno
miażdżyć zębami. Nie wiedział co było w
niej takiego interesującego, co odpychało i przyciągało go do niej
jednocześnie, ale nagle uświadomił sobie, że nie miałby nic przeciwko temu, by
zabrać ją z tego miejsca i odjechać w nieznane. Zerknął na nią kiedy poczuł na
sobie ciekawskie spojrzenie. Duże zielone oczy wpatrywały się w niego z
zainteresowaniem. Arleen dotknęła miejsca na czole, w które szatyn wcześniej ją
pocałował i uśmiechnęła się do niego. Lekko, niemal niewidocznie, a potem
ponownie zatopiła łyżkę w swoim jedzeniu. Nie wiedział co to znaczy, ale samo
to, że jej twarz na ułamek sekundy nie wyrażała zupełnej pustki i smutku ucieszyło
go. Nawet jeśli tylko udawała.
- Ej ludzie! - krzyknął Ryan gdzieś z głębi domu. -
Mamy gościa!
Chwilę później wszedł do jadalni prowadząc przed sobą
Evana. Trzymał ręce na jego ramionach poruszając się jak robot. Chłopiec
trzymał w rękach jakąś grę i podskakiwał wesoło.
- Zagrasz ze mną? - zapytał zwracając się do Arleen.
Szatynka nawet się nie zastanowiła, odłożyła łyżkę do miski. Wstała odsuwając
krzesło do tyłu. Wzięła swoją miskę i skinęła głową. Zanim wyszła z Evanem
odstawiła naczynie do zlewu, a potem zabrała dzbanek z wodą i dwie szklanki.
Justin siedział z uchylonymi ustami przyglądając się jej z zaciekawieniem. Żeby
grać z kimś w jakąś grę trzeba mówić, więc czy to oznaczało, że będzie
rozmawiała z Evanem? Odprowadził ich wzrokiem, a potem przechylił głowę na bok.
- Zaprosiłeś go?
- Tak.
- Dlaczego?
- Przecież Arleen go uwielbia - odparł. - Pomyślałem,
że może jak spędzi z nim trochę czasu to wszystko wróci do normy? W sumie sam
nie wiem, sorry kiepski ze mnie psycholog - dodał wzruszając ramionami. Wsunął
dłonie do kieszeni spodni i przeciągnął czubkiem buta po podłodze. - Teraz masz
czas na to, żeby pogadać z Frostem.
Od sytuacji na zewnątrz minęło już prawie czterdzieści
minut, więc jego brat powinien być już przytomny i zdolny do normalnej rozmowy.
Szatyn wiedział, że nie skończył jeszcze swojej roboty w Lansing, ale nie miał
serca, by zostawić Arleen. Jedynym rozwiązaniem było wysłanie Frosta do domu w
towarzystwie Ryana, albo innego chłopaka.
- Jest w pokoju Thomasa. Idziemy?
- Tak, tylko muszę coś zabrać - powiedział Justin.
Weszli na piętro i nie siląc się na uprzejmość
wtargnęli do pokoju. Frost siedział po turecku przed oknem. Bujał się do przodu
i tyłu wpatrując się w szybę. Pociągał nerwowo nosem, jakby miał katar.
- Jutro mnie tu nie będzie - warknął odwracając się do
nich. - Nie wiem po co tutaj przyjechałem - dodał kręcąc głową.
- Przestań się mazgaić - odpowiedział szatyn. - Jesteś
kretynem, nienawidzę cię, ale dalej jesteś moim bratem.
Frost przewrócił oczami i zacisnął dłonie na swojej
kieszeni. Nerwowo obgryzał naskórek ze swoich warg.
- Potrzebna mi podwózka.
- Colin z tobą pojedzie, ale jest kilka rzeczy, które
musimy jeszcze obgadać. Dasz radę mnie posłuchać przez dziesięć minut bez
wciągania tego gówna?
- A mogę wcierać?
Justin zignorował głupią uwagę i zaczął wyjaśniać
Frostowi o co mu chodzi i czego od niego potrzebuje. Zabrało to trochę więcej
czasu niż się spodziewał, ale musiał mieć pewność, że jego brat wszystko
zrozumie. W dodatku czasami miał problem z doborem odpowiednich słów.
Nienawidził tego, że całe jego życie zamieniło się w wielką tajemnicę, ale nie
miał innego wyjścia. Wszystko co robił było dla dobra innych, swojego i Arleen.
- A to? - zapytał Frost patrząc na ręce Justina.
Chłopak przez cały czas trzymał w dłoni kopertę, wymiętą i zniszczoną, ale nie
był pewien co z nią zrobić. Wiedział, że powinien pokazać list od Willa i
wyjaśnić wszystko Arleen, wtedy łatwiej byłoby jej to wszystko zrozumieć, ale
też strasznie bał się tego co się stanie, kiedy dostanie go w swoje ręce. Więc
może najlepszym rozwiązaniem było to, by Frost zabrał go za sobą. Wtedy
Pieguska nie miałaby żadnej możliwości, by poznać jego treść.
- Nie wiem co z tym zrobić - westchnął. - To od mojego
kumpla.
- Piszecie do siebie romantyczne listy?
Justin wzniósł oczy ku górze i wyciągnął rękę do
Frosta. Uścisnął ją, ale nie podał mu koperty. Chyba nie ufał nikomu na tyle,
by przekazać mu tak ważne źródło informacji.
Godzinę później Justin siedział z nogami założonymi na
stole. Stukał w ekran swojego telefonu grając w jakąś głupią gierkę, kiedy
usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Gwałtownie podniósł się ze swojego miejsca
rozglądając się na boki. Próbował zachować spokój, ale każdy taki dźwięk
przyprawiał go teraz o podniesione ciśnienie. Trudno było nie krzyknąć czy
rzucić się biegiem w stronę salonu. Odłożył telefon i szybko przeszedł do
salonu. Stanął w progu klepiąc nerwowo dłonią swoje własne udo.
Najpierw zobaczył Arleen, która wpatrywała się w
Evana. Klęczała wśród odłamków szkła, które były pozostałością po dzbanku.
- Co się stało? - zapytał, ale nikt mu nie
odpowiedział. Młody stał nad Arleen z załzawionymi oczami, a ona wierzchem
trzęsących rąk odsunęła na bok szkło. Zupełnie nie pomyślała o tym, że robiąc
coś takiego może zrobić sobie krzywdę. Po jej policzkach płynęły łzy. Załkała
na głos pierwszy raz odkąd wróciła do domu, a Justin poczuł nieprzyjemny uścisk
w żołądku.
- Uważaj na szkło - wyszeptał jedynie patrząc w
osłupieniu na całą tą scenę, ale oni go nie słuchali. Arleen oplotła ciało chłopca
rękoma mocno przytulając go do siebie. Wyszeptała coś niezrozumiałego
odchylając się do tyłu. Płakała jak małe dziecko. Justin oparł się o framugę
drzwi patrząc to na małego blondyna, to na Pieguskę. Ta znowu przytuliła
chłopaka pociągając nosem. Bez słowa wstała i niemal wybiegła z salonu nie
dając szansy Justinowi, by ją zatrzymał. Cokolwiek się stało Ryan miał rację,
Evan pomógł Arleen uwolnić jakąś część jej smutku i żalu. I chociaż widok
zapłakanej szatynki przyprawiał Biebera o ból żołądka gdzieś w głębi serca
cieszył się, że w końcu coś zaczęło się dziać. Miał serdecznie dość jej
milczenia.
- Evan? Powiesz mi co się stało? - zapytał podchodząc
bliżej. Przyklęknął w tym samym miejscu, w którym chwilę temu znajdowała się
dziewczyna. Łzy błyszczały w jego dziecięcych, niewinnych oczach, które ciągle
pocierał piąstkami nie chcąc się rozpłakać.
- Czy Arleen mnie nie lubi? - zapytał Evan płaczliwie.
Justin uniósł do góry brwi. Nie spodziewał się takiego pytania. Pokręcił
energicznie głową.
- Co? Zwariowałeś Młody? Powiedz mi co się stało,
tylko spokojnie.
Evan nabrał powietrza do ust i jeszcze mocniej zaczął
pocierać oczy.
- Graliśmy w grę - wyjaśnił wskazując dłonią na
planszę do gry w Chińczyka. - Zdradziłem jej sekret, a ona zaśmiała się i
myślałem, że mi nie wierzy. Ale wtedy upuściła dzbanek i zaczęła strasznie
płakać. To moja wina? - zapytał smutno. - Ona mnie nie lubi Justin?
- Zgłupiałeś Młody czy jak? - odpowiedział szatyn
uśmiechając się. Rozczochrał włosy Evana dłonią. - Arleen jest teraz bardzo
smutna i często płacze - powiedział. - To nie ma nic wspólnego z tobą, przecież
ona cię uwielbia.
- Dlaczego jest smutna?
- Tęskni za swoim bratem. Powiesz mi co to za sekret?
- zapytał przechylając na bok głowę. Patrzył z zainteresowaniem i rosnącą ciekawością
na Evana, ale on zaprzeczył kręcąc dłonią przed twarzą szatyna.
- To tajemnica. Nie mogę powiedzieć.
- Oho, więc Arleen awansowała i wolisz ją zamiast
mnie? Czy chodzi o jakąś ładną dziewczynę?
- Ona rozumie - oznajmił Evan zagadkowym tonem.
- Co rozumie?
Blondynek wzruszył ramionami i starł jedną pojedynczą
łzę, która uciekła z jego oka.
- Gry i bajki, lubi ze mną rozmawiać.
- Ja też lubię z tobą rozmawiać! - powiedział
energicznie Justin. - Ale dobra, jak będziesz chciał to pamiętaj, że mi też możesz
zdradzić swój sekret.
*
Piorun przeciął ciemne niebo, a po chwili po całej
okolicy rozniósł się głośny grzmot. Justin nie potrafił zasnąć chociaż czuł się
zmęczony. Leżał na plecach, na swoim łóżku wpatrując się w sufit i wsłuchując
się w bębniący o parapet deszcz. Myślał o liście, o tym co mógł powiedzieć Evan
i dlaczego to tak bardzo wpłynęło na Arleen. Westchnął cicho i poprawił się na
poduszce, którą spłaszczył plecami.
- Śpisz? - zapytała szeptem. Justin, aż wzdrygnął się,
gdy zorientował się, że nie jest sam w swoim pokoju chociaż wcale się nie
wystraszył. Dźwignął się na łokciach i przechylił na bok głowę widząc, że w
progu stoi Arleen. Już prawie zapomniał jak brzmi jej głos. Miała na sobie
ogromną koszulkę, a na nogach jak zwykle krótkie szorty. Zagryzła usta
przesuwając dłonią po brzuchu. Plama światła przeszła przez cały pokój
powodując, że dziewczyna zatrzęsła się jeszcze zanim rozległ się głośny huk.
Justin bez problemu dostrzegł jak zaciska oczy i krzywi się słysząc kolejny
grzmot.
- Nie śpię - odpowiedział w końcu niepewnym głosem. -
Wszystko w porządku?
- Oh, tak... ja tylko... no wiesz... - jąkała się nie
wiedząc co powiedzieć. Westchnęła ciężko i przeciągnęła dłonią po swoim czole.
Kolejny dużo głośniejszy grzmot i jej reakcja sprawiły, że do Justina
natychmiast dotarło o co chodziło. Chwycił za brzeg kołdry i odsunął się na
bok, a następnie klepnął dłonią w puste miejsce.
- Chodź - powiedział. Nie musiał powtarzać. Usłyszał
tupot bosych stóp, a potem poczuł, że łóżko po jego prawej stronie lekko ugina
się pod jej ciężarem. Położyła się twarzą zwróconą do niego z jedną dłonią pod
głową. Chwycił ponownie za kołdrę i porzucił ją do góry okrywając jej drobne
ciało. Wstrzymał przy tym nieświadomie oddech. Serce w jego klatce piersiowej
biło tak szybko jak nigdy wcześniej. Chciał ją teraz tylko chronić, zamknąć w
swoich ramionach, pogładzić po plecach i spić cały ten smutek z jej ust. Tylko
jak? Nikt nigdy nie nauczył go jak dotyka się takie dziewczyny, zmęczone
życiem, smutne i autodestrukcyjne. Arleen poruszyła się niespokojnie, kiedy
ponownie błysnęło.
- To tylko burza - wyszeptał Justin tak cicho, że
ledwie usłyszał swój własny głos.
- Wiem - odpowiedziała. Patrzyła na niego dużymi
oczami z przygryzionymi ustami. Przylgnęła do poduszki jeszcze bardziej. -
Wszystko jest teraz takie... straszne - dodała łamiącym się głosem. Gorące łzy
wypłynęły spod jej powiek skapując na materiał poduszki.
Justin naprawdę cieszył się, że zaczęła mówić, ale
chyba wolał nie wiedzieć jak bardzo się boi. Przecież wręcz wprost oznajmiła
mu, że jest przerażona wszystkim. Chciał otrzeć jej mokrą skórę, zatopić palce
w miękkich włosach i uspokoić. Ale nie potrafił tego zrobić, nie potrafił jej
dotknąć, bo sam bał się, że jeśli to zrobi - ona ucieknie.
- Naprawimy to wszystko.
- Nie. Masz swoje życie, a ja jak idiotka weszłam w
nie i wszystko tylko psuję - westchnęła zaciskając oczy, otarła policzki
wierzchem dłoni. - Nie słyszałeś o tym, że próba poskładania kogoś kto jest
zniszczony zawsze źle się kończy? Ich drobne kawałeczki zawsze ranią dłonie.
- Mam dużo plastrów.
Uśmiechnęła się pod nosem. Poczuł jak jej drobna dłoń
wplata się w jego palce. Chwyciła go lekko, a on odwrócił się w jej stronę
zaskoczony jej gestem. Uścisnął jej palce, a potem dźwignął się wyżej tylko po
to, by przyjrzeć się jej twarzy. Jego palce drżały, kiedy delikatnie, niemal
niewyczuwalnie przesunął po śladzie przypominającym mały trójkąt na jej
policzku.
- Arleen nie zrozum mnie źle, dobra? - zaczął
niepewnie. Szatynka czuła, że jej serce przyśpiesza bicia, a gdzieś w brzuchu
coś przyjemnie łaskocze jej wnętrzności.
- Okej - odpowiedziała niemal szeptem. Justin zacisnął
usta w prostą linię, opuszkami palców
niepewnie sunął dalej po jej twarzy. Obrysował podbródek, nos, czoło, a
nawet usta. To na nich skupił się najbardziej, bardzo delikatnie przesuwał po
nich lekko łaskocząc dziewczynę.
- Czasami gdy mówisz - powiedział, - mam wrażenie, że
wewnątrz ciebie jest tego wszystkiego za dużo.
Rozumiesz? Jakbyś nie mogła się tego pozbyć, tych wszystkich emocji. Jakbyś...
eksplodowała od środka i boję się, że kiedyś wybuchniesz.
- Jak wybuchnę nie będzie odwrotu, zabiorę ze sobą
każdego, kto będzie w pobliżu - odpowiedziała. - Więc jeśli chcesz zmienić
zdanie to... musisz mi powiedzieć. Zawsze jest jakiś wybór.
- A ja zawsze wybiorę ciebie.
Arleen poczuła jak jego kciuk ściera kolejną słoną łzę
z jej skroni. Nic nie odpowiedziała, nie wiedziała co mogłaby mu teraz
powiedzieć. Wzruszenie mocno chwyciło ją za gardło, a każdy najmniejszy motyl w
jej brzuchu szalał łaskocząc ją od wewnątrz. Nikt nigdy się tak nią nie
przejmował, nawet Blade nie był taki ostrożny w jej towarzystwie. Leżeli dalej
obok siebie ze splecionymi palcami i żadne z nich nie musiało nic mówić.
Wiedzieli i to ich przerażało najbardziej.
*
Przeszedł nerwowo przez pokój zerkając na śpiącą
nastolatkę. Przespał całą noc, u jej boku nie miał problemu z zaśnięciem, ale
teraz, kiedy w końcu się obudził uderzyła go rzeczywistość. Arleen powinna
przeczytać list, powinna wiedzieć zanim powiedział jej te wszystkie znaczące
rzeczy. Przeszedł po raz jedenasty wzdłuż pokoju obracając w rękach kawałek tak
cennej kartki. Zatrzymał się przed łóżkiem i znowu na nią zerknął.
- Powinna wiedzieć - wyszeptał do siebie potakując
głową. Rozłożył pomięty papier i jeszcze raz spojrzał na treść, którą znał już
na pamięć. Wyciągnął lewą dłoń z kieszeni spodni wiedząc, że to co robi jest
jedynym dobrym wyjściem. Chwilę później krawędź listu pochłonął płomień ognia pochodzący
z zapalniczki. Justin wiedział, że kiedyś tego pożałuje, ale zamierzał zabrać
wszystkie tajemnice ze sobą do grobu. Bez względu na cenę.
* * *
proszę podpisujcie się komentarzach! :)
#DIABELSKADUSZA
Nic
nie powiem, bo i tak mnie nie słuchacie. Rozdział normalnie
dodałabym za tydzień, ale dzisiaj są moje urodziny, więc pomyślałam, że zrobię
sama sobie prezent lol. A tym, którzy słuchają, którzy komentują, piszą do mnie i polecają Diabelską Duszę bardzo dziękuję. Kocham Was najmocniej.
Kurcze, cudowny rozdział ! Zresztą jak cały blog...12 rozdziałów czytałam do 2 w nocy nie mogac przestać..wciąga niesamowicie! Lubię jak akcja rozwija się powoli i czujesz ten dreszczyk emocji nie wiedząc co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńByłam przekonana że Justin da Arleen list !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńlaska wszystkiego najlepszego *rozdzial skomentuje popoludniu* zycze ci duzo kasy ,zdrowia ,szczescia,weny i spelnienia marzen
OdpowiedzUsuńCiekawe co to za tajemnica jezu ale jestem ciekawa jxlwbxkanx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dużo zdrowia przede wszystkim:)
O Boze! Jestem w szoku i tak naprawde nie jestem w stanie nic powiedziec na temat rozdzialu. Z reszta mam tak za kazdym razem xd Chyba stracilam mowe xd Jak zwykle genialny. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszcze talentu :)
OdpowiedzUsuńPoza tym wszystkiego najlepszego xx
jak zawsze świetny rozdział, ciągle jest tak tajemniczo i ciekawie... nie mogę się doczekać aż dowiemy się czegoś więcej! czekam na następny i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANA!
OdpowiedzUsuń@bizztario
OMG... Każdego dnia myślałam kiedy będzie rozdział i jak potoczą sie dalej ich losy, a tak serio to codziennie...Kocham twoje opowiadanie *-* Jest CUDNE I GENIALNE... I ten rozdział jest niesamowity <3 Sto lat :D Boszz, kiedy będzie następny... hihi... nie doczekam się ;3
OdpowiedzUsuń@DreamOrSuicide :D
Usuńjaki cudowny boze, wszystkiego najlepszego!!
OdpowiedzUsuńOmg, omg jak on mógł spalić ten list?! No błagam noo. Ale i tak myślę, że powie Arleen co w nim było. Szczerze mówiąc to liczyłam na jakiegoś przytulaska czy coś, gdy leżeli na tym łóżku, ale trzymanie się za ręce też było słodkie :) W ogóle Justin jest dla niej taki słodki *.* No, a postać Arleen to totalne mistrzostwo, żadna tam Kelsey, Srelsey nie dorasta jej nawet do pięt! Kocham, kocham to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuń@karolinaaxde
Swietny rozdzial*o* @arianatorka
OdpowiedzUsuńcudowny ♥ @yellowraincoatv
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego Księżniczko! Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń!
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny hxkvifhdbdkdos
@PALVMCCANN
O BOŻE ! CUDOWNY, NAJLEPSZY ROZDZIAŁ.
OdpowiedzUsuńKońcówka genialna, tak się cieszę, że zbliżyli się tak do siebie. <3
Czekam na pocałunek ;)
Ok – teraz rozdział ;P Uwielbiam kiedy Justin myśli, tzn. zastanawia się co jest Arleen, dlaczego tak się zachowuje itd. To takie… fajne? Może trochę dziwne, że mi się to podoba, ale to dlatego, że wtedy widać jak ona go obchodzi i to jest takie kochane! Co do Ryana: „- Wygląda strasznie - oznajmił po chwili. - Moglibyśmy ją postawić na środku pola kukurydzianego. Świetnie zastąpiłaby strach na wróble.” Serio!? Naprawdę Ryan? Sama bym go z chęcią trzepnęła, więc dobrze, że przynajmniej Justin to zrobił… chociaż nie powiem – żart udany ;P Nienawidzę czytać o uczuciach Arleen. To znaczy uwielbiam, ale zawsze jest mi tak strasznie smutno kiedy pomyślę sobie co ona musi przeżywać :c DD jest tylko (i aż) ff, ale czasem jak sobie uświadomię, że na świecie są osoby które mają zbliżoną sytuację co Arleen to chcę mi się płakać W tym rozdziale Frost odegrał znaczącą rolę ;> Szczerze to nie mogę przestać się zastanawiać co by było gdyby Justin nie zobaczył jak jego brat podchodzi do Arleen, a ona jednak wzięła by narkotyki… Na pewno byłoby ciekawie ;d Ale dobrze, że ich nie wzięła. Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy co ja przeżywam jak czytam coś w stylu : „Uśmiechnął się lekko, a potem pocałował ją w czoło.” Znasz to uczucie kiedy coś delikatnie rozrywa cię od środka? To prawie jak motylki w brzuchu, ale nie do końca. To ten moment kiedy nie możesz powstrzymać się od uśmiechu i cichego „awww”… właśnie to zawsze towarzyszy mi kiedy czytam takie sceny i kocham to ♥ … Przez ciebie będę gruba! Poważnie! I to tylko przez to, że w tym swoim idealnie niesamowitym fanfiction, a konkretnie w niemniej idealnym i niesamowitym rozdziale 14 napisałaś p ł a t k i c z e k o l a d o w e . UWIELBIAM płatki czekoladowe! I właśnie przez to, o godzinie 00:15 musiałam zejść do kuchni, wziąć nesquiki i wrócić na górę czytać rozdział. Ale nieważne xD Evan jest cudowny! Chociaż zrobiło mi się go strasznie szkoda kiedy spytał Justina czy Arleen go nie lubi :ccc No i oczywiście się zastanawiam co za sekret wyznał on dziewczynie ^^ No, ale po tej scenie przyszedł czas na kolejną , która swoją drogą jest chyba moją nową ulubioną sceną między Justinem, a Arleen :D Już samo „Naprawimy to wszystko.” i „Mam dużo plastrów.” Sprawiło, że się rozpłynęłam, a „Ja zawsze wybiorę ciebie.” Po prostu… *.* Chociaż szczerze powiedziawszy nieco niepokoi mnie, że Justin nie wie jak się z nią obchodzić, ale wierzę, że jeszcze się dowie ;P No i ostatni fragment. Jak on do cholery mógł spalić ten list!? Pociesza mnie jedynie fakt, że zna jego treść na pamięć, ale i tak… Nie spodziewałam się. Naprawdę, kiedy powiedział, że ona powinna wiedzieć już myślałam, że jej go pokaże albo zostawi, żeby sama go znalazła… nie wiem, cokolwiek, ale w życiu nie sądziłam, że go spali. Mam nadzieję, że Arleen i tak się dowie. Musi się dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńNo, a tak poza tym to wszystkiego najlepszego! Zdrowia (teraz ci się przyda) , szczęścia, spełnienia marzeń… no wszystkiego! Żebyś zawsze miała duuużo weny do pisania swoich cudownych opowiadań, żeby twoi czytelnicy nigdy cię nie opuścili, żeby ilość komentarzy pod tym rozdziałem była chociaż ¾ ilości czytelników ;P I żebyś kiedyś wydała DD(tak, wiem, że z tym może być ciężko :/) , żeby powstał z niej film (oczywiście z Kayą w roli głownej ;)), żebyś kiedyś chociaż spotkała Kayę, Justina, Sangstera i kogo tam jeszcze chcesz xD btw kiedy zobaczyłam tweeta o Justiance (swoją drogą przekaż swojej mamie gratulacje – genialne ;D) to zaczęłam się zastanawiać czy istnieje pairing Justina i Arleen? Bo jak nie to musi zaistnieć ;D Jarleen? Austin? xD Jeszcze raz wszystkiego naj naj naj! Kocham ♡
Pierwsza część komentarza to było:
UsuńPo pierwsze to jestem ci tak niesamowicie wdzięczna, że dodałaś ten rozdział dzisiaj! Jak zobaczyłam na tt „Nowy rozdział jutro około 14-15” to prawie oszalałam ze szczęścia, a kiedy później napisałaś „Mała zmiana, rozdział dodam zaraz po północy” to już w ogóle ;D… :D:D:D!
Nie wiem czemu się skasowało :c
Jejku, rozdział cudowny, ostatnia scena była słodka :) Ciesze sie, że Arleen odezwała sie wreszcie i że zbliżyła sie do Justina. Życzę Wszystkiego Najlepszego Misia! Mam nadzieje, że spędzisz ten dzień jak najlepiej, w otoczeniu ludzi których kochasz. Życzę Ci duuuużo prezentów i weny do pisania oczywiście! Niech właśnie pisanie sprawia Ci przyjemność i żebyś nigdy nie musiała robić tego z przymusu. Dużo zdrówka i szczęścia Skarbie
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
W końcu zaczęła mówić! Cieszę się z przedostatniej sceny tego rozdziału. Cieszę się, że Justin i Arleen są coraz bliżej i, że on chce jej pomóc pozbierać się po tym wszystkim, co ją spotkało. Nie wierzę w to, przez co ona musiała przejść. Boję się tylko, że to wszystko, o czym nie powiedziała doktorowi, będzie miało swoje konsekwencje w jej zdrowiu w przyszłości. Na początku myślałam, że Frost naprawdę namówi ją na dragi. To, co zrobił obrzydziło mnie odrobinę, ale ludzie różnie się zachowują przecież. Co do Evana, ciekawi mnie co to za tajemnica, którą poznała Arleen. Może to coś związane z Justinem i dlatego przyszła do niego w nocy? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Przejdźmy może do ostatniej sceny... Dlaczego on spalił ten list?! Dlaczego tak bardzo próbuje skryć wszystko, co go męczy, zamiast podzielić się z kimś tymi tajemnicami? Podobnie jak Arleen ze swoimi, może sobie nie poradzić. Oboje mogą mieć z tym problem przecież. Niech spędzą w końcu troszkę czasu razem. Chciałabym ich sytuację, ich moment, gdzie zbliżą się jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
TT: @TinyDrug
Bardzo proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html
NAJLEPSZEGO :D
OdpowiedzUsuńRozdzial cudo i czekam na nexta ;))
Po pierwsze: Sto lat kochana!!
OdpowiedzUsuńPo drugie: Matko, ten rozdział jest genialny. Muszę przyznać że czytam masę ff i wszystkie są słodkie itd. ale oczywiście nie odbędzie się bez scen z seksem, a to opowiadanie... Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego! Przekazujesz tyle uczuć ile oni do siebie czują poprzez tak oryginalną fabułę i taki dobór słów! Jest to chyba najbardziej uczuciowy, piękny i romantyczny rozdział ze wszystkich jakie do tej pory napisałaś i na to czekałam! To jak opisałaś tą scenę podczas burzy jest magiczne. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! 😍
w końcu Arleen mówi ! podziwiam cie dziewczyno za talent w pisaniu :) @believe19945
OdpowiedzUsuńa i jeszcze jedno, wystkiego najlepszego ! :)
OdpowiedzUsuńGENIALNE! Brak słów po prostu. Jesteś świetna <333
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki asjdkalnsisklaljduhsis. Po prostu nie da się go opisać słowami. I kolejny skończył się tak tajemniczo. Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju relacji pomiędzy Arleen i Justinem. A tak poza wspaniałością rozdziału, życzę Ci WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, duuuużo miłości, szczęścia, weny i spełnienia wszystkich marzeń! :D @newyorkismy
OdpowiedzUsuńTo wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńRozdział jest FANTASTYCZNY! Strasznie interesuje mnie co było w tym liście..
Wszystkiego Najlepszego! <3 Rozdział jest boooski boże chcę kolejny, mało wytrzymuje kiedy nic nie dodajesz. Po prostu uwielbiam to opowiadanie i zawsze mam je w ulubionych i codziennie wchodzę sprawdzić czy czegoś nie dodałaś haha :D Pisz dalej! Czekam ^^ :*
OdpowiedzUsuń<3
UsuńZajebisty rozdzial❤ wszystkiego najlepszego ❤
OdpowiedzUsuńKocham to ff. Kocham ten rozdzial. Kocham jak piszesz. Czekam na next z niecierpliwością i wszystkiego najlepszego ����
OdpowiedzUsuńMiałam napisany bardzo długi rozdział, ale że się usunął to napiszę wszystko w skrócie, bo mi się już nie chce rozpisywać;
OdpowiedzUsuńSto lat! Weny i zdrowia xx
Rozdział tajemniczy, podoba mi się
Uważam, że to jeden z najlepszych Twoich rozdziałów, oby tak dalej, poprawiłaś się w pisaniu!
Justin i Arleen są słodcy na swój magiczny, inny sposób.
@luvbiebsandmint
Justin jest w tym rozdziale taki kochany <3 Kocham go takiego :)))
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Świetny rozdział! Już się obawiałam, że nie będzie nic mówić przez jeszcze jakiś czas, ale na szczęście nie. Jestem cały czas ciekawa co było w tym liście od Willa, ale za szybko to ja się nie dowiem jak spalił tą paczkę eh. Mam nadzieję, że Arleen niedługo powie Justinowi co się wydarzyło, bo jestem bardzo ciekawa jego reakcji na to.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny. :) xx
A tak poza tym, trochę spóźnione, ale... wszystkiego najlepszego skarbie! Dużo szczęścia, radości, uśmiechu na twarzy, spełnienia marzeń i wszystkiego czego sobie tylko zażyczysz. :) /@bizzlessmile
K o c h a m ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział : ) całe szczęście że Arleen mówi :D
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤ przepraszam, że nic sensowniejszego nie napiszę, ale po prostu nie potrafię :/ W każdym razie-kocham ❤
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział <3 Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam kiedy nawet przeczytać :( rozdział jest cudowny bardzo się cieszę że tak szybko go dodałaś :) i przy okazji wszystkiego najlepszego! <3 spóźnione, ale nieważne xd Czekam z niecierpliwością na następny! :*
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego :) rozdzial świetny, strasznie mi sie podobał ;) i ten kochany Justin, aż ma sie ochote takiego chlopaka wycałować 😉
OdpowiedzUsuńKocham Justina ❤ jest w tym rozdziale taki uroczy <333 Super rozdział i czekam na nn ;D a i spóźnione wszystkiego naj! <3
OdpowiedzUsuńw końcu zaczęła rozmawiać! a ta rozmowa była cudowna sddgfdsfg myślałam że jednak dowiemy sie treści listu ale chyba jednak jeszcze nie. spóźnione wszystkiego najlepszego! <3
OdpowiedzUsuńWow! Rozdział genialny ♥ Tylko zastanawia mnie to co było w tym liście.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Do tamtego tygodnia wchodziłam na Twojego bloga codziennie. A teraz to zaniedbałam.... Tak bardzo przepraszam! Gdybym weszła 14, to bym mogła Ci złożyć aktualne życzenia, a tak składam Ci dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc wszystkiego dobrego! Dużo słodyczy (oczywiście Twoich ulubionych :) ), świetnych ocen w szkole, życzę Ci żebyś miała dużo czasu dla siebie, przede wszystkim, żebyś miała czas na realizację swoich marzeń ( no i pisanie tego genialnego bloga ;) )! Jako prezent dla Cb mogę Ci powiedzieć, że wciągnęłam swoją przyjaciółke w Twojego bloga i tak samo jak ja, zakochała się w nim. Obie uważamy, że świetnie piszesz!
Nie jestem pewna, czy te życzenia będą chociaż w jednej milionowej tak dobre jak Twój blog... Nie mam talentu do pisania.... Tqój blog wiele dla mnie znaczy. Kocham czytać książki, kocham żyć razem z bohaterami. Niektóre książki i ff nie dają mi tego wspaniałego uczucia... Z postaciami Twojego opowiadania zżyłam się już dawno.... I nie chcę tego kończyć! Zakochałam się w Justinie (dajcie mi takiego), a Arleen polubiłam do ostatniej cząstki mojego ciała. Zżyłam się z nimi i nieświadomie, chyba z.... Tobą. Naprawdę. Twój blog jest dla mnie chwilą przyjemności i relaksu, jest to odpoczynek od wrednych nauczycieli w szkole (pozdrawiam moją wychowawczynię XD) .
Jak przeczytałam, że rano jedli płatki czekoladowe, to mi się przypomniały moje poranki w tygodniu. Od poniedziałku do piątku płatki czekoladowe.... XD Tak mi się skojarzyło... :)
W zniecierpliwieniu czekam na dalszy rozwój wydarzeń... Ach... Znowu nie będę się uczyć tylko ponownie czytać początek Twojego bloga... Źle na mnie działasz... Ale nie przejmuj się. Ma to swoje dobre strony... Np. Lepsze samopoczucie :). Naprawdę bardzo Ci dziękuję za te bloga! ( wiem powtarzam się) Dużo dla mnie znaczy, że poświęcasz swój własny, prywatny czas na pisanie dla nas (jak i dla siebie). Wiem, że mogłabyś zamiast tego, patrzyć się tępo w sufit i odpoczywać na całego. XD Pisz dalej, bo robisz to wspaniale!
PS: Matko, matko, matko!!! Oni spali w jednym łóżku!!! *.* Wreszcie coś! Ohhh... Dziękuję za ten moment... Czekam.
Aga
@white_diamond12
:)))
OdpowiedzUsuńWOW! Cudowny rozdziała,czekam z niecierpliwością na nn :) jeszcze na koniec takie spóźnione życzenia.Więc życzę Tobie dużo zdrowia,szczęścia,dużo uśmiechy na twarzy oraz abyś spełniła swoje najskrytsze marzenia.Wszystkiego najlepszego ♥ @bieberuhlz
OdpowiedzUsuńAAAAAWWWWWWWWWWWWWW to jest najzajebistrzy blog na całym swiecie??? poleciłam go już chyba z 10 osobom bo jest po prostu zajebisty i no.. no wgl jest taki awhufvdrbvoichgreufdhcvj ze normalnie wszystko mi sie w środku skręca jak widze że nowy rozdział dodałaś i jak go czytałam to po prostu sie zachłysnęłam powietrzem hahaha Jesteś najlepsza i wgl życze ci duuuzo weny i zdrowia i wgl żebys dodawała rozdziały częsciej i zeby ten blog sie nigdy nie skończył ahhaha KOCHAM CIE ZA TO OPOWIADANIE! <3
OdpowiedzUsuńjjeeeeeeeeeeejjjjjjjjjj!! rozdział CUDOWNY ! wkoncu Arleen zaczęła rozmawiać taka biedna jest, za ten list to cie kiedys zabije serio :) chcialabym żeby miedzy Justinem i Arleen było coś więcej z czasem jakas milosc czy cos XDD Justin sie o nia tak troszczy i w ogole jako jedyny sie nia przejmuje, nie moge doczekac sie nastepnego, bede czekac ile trzeba :* życze weny, i spóźnione ale są WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3 /@jaybeeex
OdpowiedzUsuńŚwietny :3
OdpowiedzUsuńCO BYŁO W TYM LIŚCIE ?! I KIEDY KOLEJNY ŚWIETNY ROZDZIAŁ ?!
OdpowiedzUsuńkocham Justina w tym rozdziale <3
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńAaaaaa! Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJak dobrze że Arleen w końcu się odezwała. Jestem strasznie ciekawa co było w tym liście, Justin jest głupi że go spalił :D długo będziemy czekać żeby dowiedzieć się co tam było napisane ? ;)
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej... Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńRooxi xx
Nie mogę z tekstu Ryana o tym strachu na wróble hah ;D super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze :D Czekam na nn :->
OdpowiedzUsuń(-; genialny ;-)
OdpowiedzUsuńbyły jej URODZINY a wy nie potraficie skomentować. Boże ja się nie zdziwię jak ona przy takich statystykach i tej ilości komentarzy zawiesi to ff... i jeszcze że wam nie wstyd przy takiej długości rozdziałów pisać "fajny", "super" itp.. ja pierdole ludzie!! szacunek za szacunek... a tb życzę najlepszego chociaż spóźnione. czekam na nowy i liczę że jednak doiwemy sie co było w liśdcie
OdpowiedzUsuńNaprawdę myślisz że ktoś kto nie komentuje nagle wejdzie w komentarze i przeczyta twój? I tak, to prawda, że komentarze typu "fajny" , "super" itp za wiele nie mówią, ale ci ludzie przynajmniej komentują, więc nie widzę sensu mieć do nich pretensji, szczególnie, że sama w swoim komentarzu dużo o rozdziale nie napisałaś.
Usuńprzepiękny rozdział
OdpowiedzUsuńi ten list...eh
masz wielki talent. Nigdy nie czytalam yak dobrego ff. Pięknie piszesz, kiedy czytam dosłownie czuje te wszystkie rzeczy oraz emoche które opisujesz. To co działo sie z Arleen.... moje serce stanęło wtedy z 10 razy. Opisałaś to w tak dobry sposób ze czułam to wszystko na sobie, jakbym to ja przeżywała te okropnosci. Nadal nie moge sie otrząsnąć po tych scenach u Jetta. Myślę ze ten fanfic zostanie w moje pamięci na dluuuugi czas. Zaczęłam czytać wczoraj ale tak sie wciągnęłam ze nie moglam przestać. Mój oddech nadal jest nierówny gdy przypomne sobie to wszystko i to dowodzi o twoim niesamowitym talencie. Naprawde z całego serca ci dziękuję za każdy rozdział ktorym cieszysz nasze oczy i baaardzo spóźnione wszystkiego najlepszego ! @hejkabaldwin
OdpowiedzUsuńKońcówkę czytałam dwa razy, to było tak słodkie jacie <3 takie bez podtekstów, czyste itd. Ale nienawidzę cie za to przeciąganie sprawy z tym listem, ja chcę już wiedzieć o co chodzi 😓😓😓
OdpowiedzUsuńPs. i tak cie kocham ;*
Ten list nie daje mi spokoju! Na początku tego ff nie sądziłam że on będzie taki ważny, a jednak ;)
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadania, sa takie jezu asjbduiwbeuibdnwjeb <3 @McCannbadboy
OdpowiedzUsuńPisałam ten komentarz 5 razy i za każdym razem wszystko usuwałam, nie byłam zadowolona. Zasługujesz na coś lepszego niż to, zasługujesz na coś lepszego niż ja.
OdpowiedzUsuńKomentarze powinny być odzwierciedleniem poziomu komentowanego dzieła, a ja nie jestem zbyt dobra, nie podołam wyzwaniu.
Spójrz co ze mną zrobiłaś- miałam przeczytać tylko prolog, w końcu jako maturzystka nie mam czasu na takie rzeczy.
Ale nie żałuję. Nigdy nie żałowałam czasu poświęconego na czytanie Twoich historii, czasu poświęconego na Ciebie.
Bo jesteś jak woda, w której raz zatopisz dłoń i nigdy nie nie zapomnisz...
Twoja wiesz kto
CUUUDO ^^ :* ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO <3 DODAJ KOLEJNY :( <69
PS: czekam na jakies seksy ;D
Nie moge sie doczekac kolejneeego ;*
/Wiki
jeśli czekasz na jakieś "seksy" to lepiej stąd od razu wyjdź i poszukaj czegoś innego, bo nie o to chodzi w tym ff...
UsuńHej :) Dodaję ten komentarz bo weszłam na konto tego ff na twitterze i zobaczylam że dużo osób nie komentuje mimo, że tyle osób zaznaczyło że czyta w ankiecie (w tym ja) no więc nie przeczytałam jeszcze tego rozdziału, bo jestem dopiero na pierwszym, ale jak już wszystko nadrobie to na pewno przeczytam :) no... I to tyle ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńBoże dziękuję ci ze trafiłam na tego bloga jest niesamowity. Wciągnęła mnie historia Arleen I Justina. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału /@Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńBoże dziękuję ci ze trafiłam na tego bloga jest niesamowity. Wciągnęła mnie historia Arleen I Justina. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału /@Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. To cudowne, że Justin tak się przejmuje Arleen <3 No i ciekawe co jest w tym liście :) Czekam na 15 :-)
OdpowiedzUsuńBoże dziękuję ci ze trafiłam na tego bloga jest niesamowity. Wciągnęła mnie historia Arleen I Justina. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału /@Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńKocham takie rozdziały jak ten <3 W sumie nie ma w nich konkretnej akcji, ale jest dużo rzeczy wzbudzających ciekawość (list) i uroczych momentów (Justin i Arleen *-*) Świetny <33<3
OdpowiedzUsuńNajbardziej zajebisty ff na świecie! ������
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i fanfiction :)
OdpowiedzUsuńUsycham z tęsknoty za następym rodziałem ! kocham to ff , jest w mojej czołowce ! ;) :-*
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscią czekam na kolejny rodział :P
Jeeju ;3 boski chce juz nowy rozdział ♥ pierwszy raz komentuje jakies opowiadanie ;3 nawet BRONXU i Danger nie kometowalam xd czuj sie zaszczycona XD licze ze szybko wstawisz nowy rozdział ♥
OdpowiedzUsuńAż mnie brzuch boli z tych emocji. Czyżby trochę zaczynało im się układać? Ja już myślałam, że da jej ten list a tu bum! Spalił go... Szkoda mi Arleen, nie zasłużyła sobie na to wszystko ale przynajmniej Justin nie zachowuje się jak idiota. A znając twoją nie przewidywalność treści listu nie poznamy przez 10 rozdziałów i "SMS-y Blade'a" powrócą, teoretycznie coś się wyjaśni a coś zagmatwa. I ogłaszam, że jak kiedyś wydasz tą historę jako książkę to pierwsza ją kupię. Genialnie piszesz, czekam na następny. :) @EmiliaWojta
OdpowiedzUsuńsecond-meeting.blogspot.com/ zapraszam do przeczytania prologu i skomentowania :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem jak to możliwe, że dopiero teraz przeczytałam ten rozdział :o W każdym razie jest świetny, a sprawa listu coraz bardziej mnie ciekawi, chociaż już jakiś czas temu myślałam, że bardziej nie może xd Pomijając to mam nadzieję, że Justin nie zapomni przypadkiem jego treści ;p
OdpowiedzUsuńGenialne! Z każdym rozdziałem uzależnia coraz bardziej. Oni są tacy słodcy <3
OdpowiedzUsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego kochana ;*
OMFG...
OdpowiedzUsuńZnalazłam TO CUDO wczoraj wieczorem, czytałam do 3:47 a potem śniło mi się, że uciekam przed jakimiś psychopatami...nevermind. W każdym razie, uwielbiam Cię i to, co masz w głowie. Damn! Tyle emocji, zajebiste dialogi, opisy takie bolesne i takie realistyczne! Lubię Spike'a i Arleen i Justina i Ryana i Colin też ma coś w sobie...jeeej...i super, że nie jest to takie przesłodzone, lovciające i ślającie tenciom wręcz ale trudne uczucie, w takich warunkach masakrycznych coś tam się dzieje, tak subtelnie, intensywnie ale tłumione, kur*a, dziewczyno! Pisz, proszę, piiiiisz!!!
Będę wpadała i komentowała (z większym sensem, niż teraz, mam nadzieję) tylko nie zrób numeru i nie zawieszaj bloga czy coś, błagam bo umrę...albo Cię znajdę i zrobię kuku;p
I LOVE YOU!
Nie czytalam lepszych ff w życiu niż "Diabelska dusza" i "Our restless souls". Jesteś genialna i masz niesamowicie ogromny talent, ciesze sie ze poświęcasz swój czas na pisanie tak fantastycznych opowiadań.
OdpowiedzUsuńMoglabym nawet czekać rok na następny rozdział bo wiem ze jest tego wart.
Chętnie obejrzałabym film na podstawie tej książki. Przepiękna historia, idealnie opisana.
Życzę Ci też wszystkiego najlepszego na drodze ku spełnianiu marzeń, jestem pewna, że cokolwiek chcesz robić w życiu to Ci sie uda.
Powodzenia<3
P.S. Scena w czasie burzy to arcydzieło.
kurczę genialny
OdpowiedzUsuńProszę, zlituj się nad nami i dodaj koleiny ;cc
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie tak cholernie
OdpowiedzUsuństrasznie się opuściłam w czytaniu twojego ff dlatego wczoraj to nadrabiałam haha i już nigdy więcej się nie opuszczę!
OdpowiedzUsuńkurcze no! jestem strasznie ciekawa co w tym liście jest napisane, czemu Justin go spalił i dlaczego nie pokazał go Arleen...
nie mogę się doczekać następnego rozdziału, będę czekać z niecierpliwością!
matko! własnie skończyłam czytać 14 i musiałam specjalnie wejść na laptopa (bo czytam na tel) żeby skomentować to cudo! Brak mi słów nie wiem co napisać to jest niczym Danger! Już nie mogę się doczekać następnego! Jestem nową czytelniczką i ubóstwiam to ff! W ogóle wiem że spóźnione życzenia ale sto lat spełnienia marzeń weny czytelników wyświetleń komentarzy i czego sobie tylko życzysz! Jesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Biedna Arleen ;c nie myślałam, że się w sobie zamknie po tym całym "porwaniu"? nr.2. Evan jest kochany, dzięki temu dzieciakowi się troszeczkę otworzyła. Niech Jett zgnije w piekle! Jak można skatować, tak niewinną i kruchą osóbkę po tylu przejściach! Przecież widać to po niej fizycznie i psychicznie! On jest potworem! Mam nadzieję, że w niedługim czasie stanie na nogi i otrząśnie się. Justin jej pomoże o ile wcześniej coś, (mówiąc coś mam na myśli ten list) się nie wyda i nie spieprzy bo wtedy wydaję mi się zdaje, że stracił by ją, ta nieodwracalnie. Jeszcze jeden wątek, te sceny jak np. Frost proponuje jej narkotyki a Jus im przerywa i mówi jej żeby tego nie brała z takim spokojem i troskom awww albo jak leżą w nocy na łóżku. On jest taki kochany, aż ciepło się robi człowiekowi na sercu. Bardzo lubię czytać, gdy opisujesz co czują Jus i Arleen, to jest niesamowite. Tak bardzo wczułam się w tego bloga, że aż nie dowierzam sama sobie. Bardzo mnie wciągnął. A pro po tych anonimowych sms'ów to musi być Blade, jeżeli to jego sekretarka, a może ktoś ma jego telefon, a jeżeli on żyje i to on che ją uratować przed Justinem?! Może chce ją od niego odciągnąć, ale wtedy by też pomógł jej uciec od tamtego psychopaty, tak żeby Will się do tego nie mieszał i skierował ją do Jusina. Mozliwe też, że on to jednak wszystko uknuł bo chce się dostać do Biebera i go zniszczyć? Bardzo to skomplikowane ;/. Jednak dalej uważam, że on żyje, nie wiem jeszcze tylko co on knuje. Robisz mi wodę z mózgu dziewczyno! W każdym bądź razie to jest mega cudowne fantastyczne i to napięcie, uwielbiam jak trzymasz nas tak w niepewności i ten dreszczyk emocji! Genialnie rozwijasz akcję, tak powoli i dodajesz małe aczkolwiek pikantne szczególiki, które układają się w całość ale za chwilę w najmniej oczekiwanym momencie dochodzi nowy wątek lub przypominasz sobie stary(wątek) i puzzle do siebie nie pasują, rozsypują się i trzeba zaczynać od nowa wszystko układać, dopasowywać, a czasem i samemu domyślać, żeby ze sobą grało. Uwielbiam to uczucie chociaż strasznie mnie irytuje. To dziwne haha. Do następnego, weny życzę. Jesteś genialna xoxo
@ZuZzu_X
Jeju :O przepraszam, że aż tak się rozpisałam! ;o nie miałam tego w planach ;o
Usuńxoxo
wszystko jest genialne, twój blog strasznie wciąga dzisiaj go "znalazłam" i nie mogłam przestać czytać, jest w nim wzzystko co lubię i najważniejsze nie jest taki jak wszystkie inne, które tylko siebie kopiują, nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów /@mistakeofbieber
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie rozdziały "Diabelskiej Duszy", co zajęło mi dwa dni i teraz postanowiłam napisać, co sądzę o tym FF.
OdpowiedzUsuńWięc na początek muszę przyznać, że fabuła jest tak oryginalna i ciekawa, a zarazem mroczna i odrażająca, że każdy kto tutaj natrafi musi zostać. Po pierwszym rozdziale uzależniłam się od tego tak mocno, że zaryłam dwie noce, musząc się dowiedzieć, co będzie dalej z Arleen i Justinem.
To, w jaki sposób rozgrywasz akcję jest na miano Oscara!
Arleen Blackwood jest tak silną dziewczyną, że sama chciałabym taka być. Mimo straty najważniejszej osoby i braku przyjaciół, torturom, jakie przeżyła, nadal ma swój honor, charakterek i pazur. Uwielbiam ją, a tym bardziej, że jest nią Kaya, która swoją drogą wymiata i jest tak piękna, że ahgfbijsdbjxkm ♥
Jednak tutaj, w opowiadaniu jest 'dziewczyną z blizną', a mimo to Justin czuje do niej coś silnego. Nareszcie była romantyczna scena..
Kurcze i co on ukrywa w tym liście? Dlaczego tak boi się wyjawić prawdy?
Twój blog jest jednym z najlepszych, więc zasługujesz na każdy komentarz, czytelników i wyświetlenia ♥
Jesteś niesamowita i dziękuję ci za to, co tworzysz :)
Pozdrawiam!
Czekam na kolejny! Zapraszam do mnie ;) http://change-me.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? ;c
OdpowiedzUsuńKiedy następny misiu? Codziennie wchodzę i sprawdzam.. ;c
OdpowiedzUsuńOoo mamo to, że tu weszłam to najlepsza decyzja w moim życiu! Wszystko jest takie... ach, brak słów. Chcę wiedzieć, co jest w tym liście! Bardzo szkoda mi Arleen. Biedna przez całe życie musi płacić za czyjeś błędy. To aż niepokojące, że takie okropności ją spotykają. Chyba nie wytrzymałabym na jej miejscu przy pierwszej lepszej okazji wsadziła sobie kulkę w łeb. Pomijając fakt, że z pewnością padłabym z wycieńczenia zanim w ogóle by mi coś zrobili... Zaczyna się robić gorąco między Arleen i Justinem. Podoba mi się to, hahaha. Mam nadzieję, że niedługo dodasz nowy rozdział! Życzę weny, czasu i oczywiście chęci na pisanie, haha
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie, może spodoba Ci się fabuła:
three-months.blogspot.com
Dziewczyno, nie przestawaj pisać. Proszę! Opowiadanie jest napisane ładnym językiem i jest bardzo wciągające. To aż przyjemność czytać coś takiego. Jestem dość wybredna co do opowiadań czy książek. Nie spodoba mi się styl pisania, fabuła i już odstawiam lekturę w kąt. Jednakże Ty ujmujesz w tym opowiadaniu wszystkie emocje Arleen i Justina i to chyba jest to co najbardziej przyciąga czytelników. Nie "przekolorowywujesz" postaci, są bardzo realne. Chociażby postacie jak Collin i chłopcy mieszkający w domu. Na jedno skinięcie palca Justina nie zaczną uwielbiać Arleen. Kwieciście opisujesz uczucia głównych bohaterów, historia nie jest przewidywalna - cały czas coś się dzieje i trzymasz nas w napięciu. Na dodatek rozdziały są długie. Jej, nie wiem co powiedzieć. Naprawdę kawał dobrej roboty. Podziwiam cię, dziewczyno! Nie zniechęcaj się brakiem komentarzy. Jestem pewna, że czyta cię dużo osób i są tak samo zachwycone jak ja. Teraz nie pozostało mi nic tylko czekać na nowy rozdział i życzyć ci weny!
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńfajny komentarz o rozdziale.. i dziwicie się później, że jej jest przykro
UsuńNo juz bez przesady, normalne pytanie
UsuńCały blog zajebisty pod każdym względem ;3 Długość zdecydowanie idealna, treść jeszcze lepsza ;)) gratuluje wyobraźni ;* pozdrawiam i czekam na kolejny ;3 buziaki :*
OdpowiedzUsuńJezu to jest genialne! Zaczelam czytac wczoraj wieczorem i przerwalam o 1 w nocy i jak sie dzis obudzilam od razu wzielam sie za lekture! To jest boskie! Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu!
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na moje blogi:
anotherworldjbff.blox.pl
youretheproblem.blox.pl
dangerouslife.blox.pl
W razie potrzeby kontaktu zostawiam mojego aska: @Karoli66
Pewnie domyslasz sie, ze mam na imie Karolina haha xD czekam na nastepny!
Przeczytałam to opowiadanie w niecałe dwa dni i po prostu się zakochałam! Strasznie nie mogę się doczekać następnego rozdziału bo bardzo się wciągnęłam :) a że czytam twojego bloga od wczoraj to dopiero teraz życzę Ci wszystkiego dobrego, świetnie idzie Ci pisanie :) - Wanessa
OdpowiedzUsuńMagiczny blog, tyle się w nim dzieje ciekawych rzeczy, że chętnie czytam go od początku. Rozdziały przecudowne, zachęcają do przeczytania następnego ;)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, więc serdecznie zapraszam do mnie: http://jblimitedfreedom.blogspot.com/?m=1
Kocham twojego bloga. Znalazłam go około tygodnia temu ale zaczęłam czytać dwa dni temu. Ten bloga pochłonął mnie jak żaden inny. Kocham i czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńKocham ten blog ale masz jeszcze jeden świetny blog o ktory chcialabym cie zapytać. Chodzi o http://our-restless-souls.blogspot.com/?m=1. prosze dodaj tam nowy rodział :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBoziuu *o*
OdpowiedzUsuńKoocham to !
Kiedy nn ? <3